Tak jak widać, przeszłam kolejną metamorfozę :) Chociaż kolorowe włosy strasznie mi się podobały to jednak kolor wypłukiwał się bardzo szybko, a i w moim przypadku bardzo nierównomiernie. Następna kwestia to poszukiwanie pracy :( Ale mam zamiar wrócić do kolorków za parę lat ku trwodze mojej siostry, która już nie chce słyszeć niczego o moich włosach :D
A wracając do obecnego koloru moich włosów- postawiłam na intensywny ciemny blond, a jako że turkus nie chciał tak szybko się wypłukać moja siostra musiała zastosować czerwony pigment od połowy głowy. I nawet mi się to podoba, taka odrobina dawnej fryzury, żeby nie było za nudno :)
Poza tym w październiku zaczynam w końcu ten kurs na grafika komputerowego i ekscytacja łączy się u mnie z przerażeniem czy w ogóle ogarnę to wszystko, bo zawsze jakoś mi szło z komputerami, ale geniuszem siebie nie nazwę :P Chociaż ostatnio, pochwale się Wam, siedziałam trochę w Photoshopie i Gimpie, i powoli swoimi siłami próbuję coś stworzyć. Nawet mi to wychodzi. Może nie do końca tak jakbym chciała, ale zawsze to jakiś początek.
Jeśli chodzi o bloga, to porzuciłam go ostatnio, to się da zauważyć po liczbie notek w ostatnich miesiącach. Nic na to nie poradzę, bo chyba straciłam wenę i poczucie sensu pisania, wrzucania zdjęć i przepisów. Nie zamykam ani nie usuwam bloga, ale chyba zrobię sobie od niego trochę wolnego (jakby ostatnie miesiące to było za mało, co? xd). Poukładam sobie to w głowie, zmienię może jego wygląd i przemyśle, co chcę tu zamieszczać. Przede wszystkim miał to być blog lifestyle'owy i chcę, żeby tak zostało. Muszę się za to zabrać. Na razie jestem (nie)szczęśliwie bezrobotna więc mam sporo czasu do namysłu. Oczywiście gotować będę cały czas więc po moim powrocie do blogowania na pewno zapoznacie się ze świeżą porcją nowych przepisów :)
Jeśli chodzi o mój drugi blog, fotograficzny, postanowiłam, że go na razie zamknę, bo nie wyrabiam ze wrzucaniem zdjęć w różne miejsca. Będę urzędować tutaj, jeśli ktoś chce się zapoznać z moimi fotograficznymi staraniami :)
Tak będzie lepiej. Muszę się na razie skupić na czymś innym, bo czuję, że moja cała kreatywność ze mnie uszła. I nie cierpię tego stanu. BARDZO. :(
Pozdrawiam Was i do usłyszenia, może nawet prędzej niż się niektórym wydaje!
Agnieszka
Sunday, 22 September 2013
Monday, 16 September 2013
Music Monday: Boston 'More than a feeling'
Agnieszka
Labels:
music monday
Monday, 9 September 2013
Music Monday: Soundgarden 'Black hole sun'
Agnieszka
Labels:
music monday
Saturday, 7 September 2013
Kapuśniaczki
Kapuśniaczki to nie tylko danie wigilijne. U mnie w domu lubimy je jeść przez cały rok. Zwykle robiłam wersje z gotowego ciasta francuskiego, ale tym razem chciałam je zrobić porządnie i tak jak należy :) Wyszły pyszne, ale następnym razem będę oszczędniejsza z pieprzem, bo jak zwykle trochę przesadziłam :P
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki.
Składniki na około 50 kapuśniaczków:
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki.
Składniki na około 50 kapuśniaczków:
- 350 g letniego mleka
- 60 g roztopionego masła
- pół łyżki cukru
- 2 łyżeczki soli
- 2 duże jajka
- 560 g mąki pszennej
- 10 g drożdży suchych lub 20 g drożdży świeżych
- 50 g masła, roztopionego
- nasionka maku, kminku, czarnuszki, soli morskiej itp. do oprószenia
Drożdże rozpuścić w połowie mleka, odczekać 5 minut. Resztę mleka
rozmieszać z 60 g masła, cukrem i jajkami. Mąkę wymieszać z solą, dodać
rozpuszczone drożdże i resztę składników. Zagniatać, aż powstanie
gładkie, miękkie i elastyczne ciasto. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe
miejsce na 1,5 h (do podwojenia objętości).
Wyrośnięte ciasto podzielić na 2 części. Pierwszą część ciasta
rozwałkować na rozmiar mniej więcej 25 x 45 cm. Przekroić nożem na pół.
Na każdej połowie ciasta rozłożyć 1/4 nadzienia, jak pokazano na
zdjęciu. Każdą połowę ciasta zwinąć w rulonik. W taki sam sposób
postąpić z drugą, odłożoną częścią ciasta. Ruloniki pokroić po lekkim
skosie (najłatwiej przy pomocy nitki podkładanej pod ciasto i zaciskanej
nad ciastem). Przełożyć na blachę wyłożoną matą teflonową lub papierem
do pieczenia. Przykryć lnianym ręczniczkiem, pozostawić do podwojenia
objętości.
Przed pieczeniem posmarować roztopionym masłem, posypać makiem.
Piec około 18 - 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 210ºC. Wyjąć, wystudzić na kratce.
Nadzienie:
- 1 kg kapusty kiszonej
- 100 g suszonych grzybków leśnych + kilka pieczarek
- 3 średniej wielkości cebule
- sól i pieprz, do smaku
- olej, do smażenia
Kapustę kiszoną włożyć do większego garnka, zalać wodą do przykrycia
kapusty. Zagotować i gotować pod przykryciem na minimalnym ogniu przez 2
godziny, do miękkości. Odcedzić, ostudzić, odcisnąć dokładnie wodę i
drobno pokroić (czasem kapusta jest już drobno poszatkowana i nie trzeba
jej dodatkowo kroić). Można to zrobić dzień wcześniej i przechowywać w
lodówce, pod przykryciem.
Suszone grzyby namoczyć wieczór wcześniej w niedużej ilości wody.
Kolejnego dnia zagotować i gotować pod przykryciem przez 1 godzinę, do
miękkości (bez soli). Odcedzić, ostudzić i drobno pokroić.
Cebulę drobno pokroić. Posolić lekko i podsmażyć na oleju do złotego
koloru. Pieczarki (jeśli są dodawane) drobno pokroić i dodać pod sam
koniec do usmażonej cebuli, podsmażyć razem.
Do dużego naczynia włożyć przygotowane wcześniej: kapustę, grzybki
leśne, cebulę (z pieczarkami). Doprawić solą i pieprzem, wymieszać.
xoxo,
Agnieszka
Tuesday, 3 September 2013
Wakacje na zdjęciach
W końcu zabieram się za post podsumowujący wakacje. Żeby nie było nudno i długo- wrzucam zdjęcia, bo one najlepiej oddadzą to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Cieszę się szczególnie z wyjazdu do rodziny, ponieważ spędziłam świetnie czas i powiększyłam swoje fotograficzne "portfolio".
Oszczędzę Was i nie dodam kilku tysięcy zdjęć, te najważniejsze będą w sam raz :P
A więc pod koniec lipca wybrałam się do mojej rodziny, która mieszka pod Bystrzycą Kłodzką. Jak zwykle nadrobiłam zaległości filmowe/internetowe. Bawiłam się z małymi kotami i Zuzią, córką mojej kuzynki (tak, tak, robię postępy xd) i bawiłam się w fotografa nad miejscowym zalewem i nie tylko. Powstało wiele fajnych fotek seryjnych, które tylko czekają aż je obrobię ( niektórym zamarzył się plakat w stylu kina akcji :P). A poza tym załapałam się na maliny i zbieranie porzeczki, czyli kwintesencja lata :)
Następnie mój pobyt troszkę się przedłużył i razem pojechaliśmy do Austrii. Piękne widoki: góry, jeziora, ach...
Po 3 tygodniach wróciłam tak jakby do domu :P Wylądowałam na 2 tygodnie nad jeziorem z siostrą, jej chłopakiem, rodzicami, kuzynkami, potem dojechała moja chrzestna z rodziną. Wesoła gromadka po prostu :D
No i w niedzielę w końcu zawitałam w Zielonej Górze. Aż dziwnie w domu się czuje po tak długiej nieobecności.
Przypuszczam, że były to moje ostatnie "normalne" wakacje (czyli długie) i dlatego cieszę się, że były tak udane. Mam pełno zdjęć, filmików, wspomnień i czuję, że szybko o nich nie zapomnę, bo czeka mnie jeszcze wiele obróbek, sklejania filmików i wywoływania zdjęć...
A na koniec filmik, taki akurat na koniec wakacji. Muszę zmontować jeszcze jeden, ale tym razem bardziej wesoły :P
xoxo,
Agnieszka
Cieszę się szczególnie z wyjazdu do rodziny, ponieważ spędziłam świetnie czas i powiększyłam swoje fotograficzne "portfolio".
Oszczędzę Was i nie dodam kilku tysięcy zdjęć, te najważniejsze będą w sam raz :P
A więc pod koniec lipca wybrałam się do mojej rodziny, która mieszka pod Bystrzycą Kłodzką. Jak zwykle nadrobiłam zaległości filmowe/internetowe. Bawiłam się z małymi kotami i Zuzią, córką mojej kuzynki (tak, tak, robię postępy xd) i bawiłam się w fotografa nad miejscowym zalewem i nie tylko. Powstało wiele fajnych fotek seryjnych, które tylko czekają aż je obrobię ( niektórym zamarzył się plakat w stylu kina akcji :P). A poza tym załapałam się na maliny i zbieranie porzeczki, czyli kwintesencja lata :)
Kury też były :P Zdjęcie specjalnie dla Ani :* |
Jeszcze trochę photoshopowej magii i chłopaki będą niczym Rambo w "Rambo" :P Niestety na efekty trzeba trochę poczekać |
Następnie mój pobyt troszkę się przedłużył i razem pojechaliśmy do Austrii. Piękne widoki: góry, jeziora, ach...
Po 3 tygodniach wróciłam tak jakby do domu :P Wylądowałam na 2 tygodnie nad jeziorem z siostrą, jej chłopakiem, rodzicami, kuzynkami, potem dojechała moja chrzestna z rodziną. Wesoła gromadka po prostu :D
Siostra i kuzynka też skusiły się na turkus :) |
Remik liczbowy to świetna gra, ale niestety w tym sezonie pokonali mnie wielokrotnie :( |
Jackie pierwszy raz pływał rowerkiem wodnym. Słodziak :* |
No i w niedzielę w końcu zawitałam w Zielonej Górze. Aż dziwnie w domu się czuje po tak długiej nieobecności.
Przypuszczam, że były to moje ostatnie "normalne" wakacje (czyli długie) i dlatego cieszę się, że były tak udane. Mam pełno zdjęć, filmików, wspomnień i czuję, że szybko o nich nie zapomnę, bo czeka mnie jeszcze wiele obróbek, sklejania filmików i wywoływania zdjęć...
A na koniec filmik, taki akurat na koniec wakacji. Muszę zmontować jeszcze jeden, ale tym razem bardziej wesoły :P
Agnieszka
Labels:
holiday
,
photography
,
photos
,
random
Monday, 2 September 2013
Music Monday: The Doors 'People are strange'
Agnieszka :)
Labels:
music monday
Subscribe to:
Posts
(
Atom
)