Bardzo lubię kupować warzywa i owoce z naszego rynku przy ul. Owocowej. Zawsze wyobrażałam sobie, że jak już dorosnę to w każdą sobotę będę się tam udawać, aby kupić świeże produkty. Trochę to głupiutkie, czyż nie? (Zdzisiu? XD) Ale prawda jest taka, że rzadko kiedy się tam udaję. Niby na pieszo daleko ode mnie nie jest, ale nosić takie ciężary to niezbyt fajnie. A wiadomo, po jedną rzecz raczej się tam nie idzie xD No i wczesne wstawanie. Nie nazwę siebie jakimś wielkim śpiochem, ale przez to, że siedzę do bardzo bardzo późnych godzin to pobudka o 6 jakoś mnie nie napawa radością.
Ale dzisiaj byłam na zakupach. Wstałam po 6 i na razie czuję się wypoczęta. Kupiłyśmy z mamą trochę jedzenia, żeby zabrać je nad jezioro.
No a teraz lecę piec placek ze śliwkami, bo kupiłyśmy też i śliwki.
Kiedyś nie przepadałam za nimi w związku z nieciekawą historią z dzieciństwa, ale teraz już mi przeszło. I dobrze, bo śliwki są dobre ;)
I really like to buy at our local market, especially vegetables and fruits. I've always imagined that when I'm grown up, I will buy things here every Saturday. It's quite silly, isn't it? :P But the truch is that I rarely go there. It isn't that far from where I live but carrying such heavy shopping and waking up very early in the aren't my favourite things, wouldn't you agree? I mean, I'm not a sleepy-head but I stay up until late hours and waking up at 6 o'clock doesn't make me smile.
But today I'm quite refreshed. My mum and I bought some food to take it at lake. And even some plums.
And now I'm off to make a pie with plums and crumble. There was a time that I didn't like plums because of the connection to a rather awful story of my childhood but now it's all gone. I like plums. And that's good because they're good ;)
xoxo,
Agnieszka
No comments :
Post a Comment